sobota, 25 maja 2013

zabawa u mirabelki - makijaz gwiazd

kolejna odsłona makijażowej zabawy u mirabelki. dzisiaj odbywa się koncert beyonce w warszawie więc to właśnie nią postanowiłam się zainspirować :) znalazłam ciekawy navy blue smoky. nie jestem do końca przekonana, czy taki makijaż mi pasuje. jak uważacie, udało mi się trochę upodobnić chociaż trochę do beyonce? ;)





piątek, 24 maja 2013

wyróznienie

oh :) muszę się pochwalić, że za mój makijaż w stylu baby doll uzyskałam wyróżnienie od mirabelki :) do zabawy dałam koralowy makijaż, który pokazywałam na blogu jako jeden z pierwszych w walentynkowej stylizacji. jestem przemile zaskoczona :)


następny punkt makijażowej zabawy to makijaż gwiazd. mam nadzieję, że jutro uda mi się wstawić efekt mojej pracy z beyonce ;)


środa, 15 maja 2013

majowy haul zakupowy

ohhh, już się nie mogłam doczekać, kiedy wkroczę na allegro i zrobię zakupy u mojego ulubionego sprzedawcy, o którym wspominałam w zakupach styczniowych :) tam zawsze się obkupię - kosmetyki ma w naprawdę konkurencyjnych cenach!

pianka do mycia twarzy l'oreal pearl perfect
chyba mój nr 1. tych zakupów. jestem nią zachwycona! idealna konsystencja, delikatny zapach, nadaje się do demakijażu i nie szczypie w oczy oraz rozświetla cerę! już po pierwszym dniu zauważyłam różnicę. kupiłam ją w promocji za 5zł, bo jej termin ważności zbliża się ku końcowi (lipiec 2013).

 

antybakteryjny krem do twarzy manhattan creme-gel
kto by pomyślał, że można być zadowolonym z kremu za... 4zł? ja na pewno nie, a jak mile się zaskoczyłam. krem ma lekką konsystencję, świetnie radzi sobie z matowieniem i nie zatyka porów. w sam raz dla mojej mieszanej cery. ostatnio miałam jakieś dziwne problemy z zanieczyszczeniami i wypryskami. po użyciu tego kremu - zniknęły. 




balsamy do ciała just desserts strawberry cheesecake i chocolate souffle
zachwyciły mnie piękne opakowania w stylu pin-up. zastanawiałam się nad nimi przy poprzednim zamówieniu, ale stwierdziłam, że za cenę 10zł na razie sobie daruję. jaka była moja radość, gdy cena została obniżona do 6zł! wzięłam więc te dwa (do wyboru był jeszcze deser waniliowy). na pierwszy rzut otwarcia poszedł sernik truskawkowy. niestety tak jak się obawiałam zapach nie był zbyt intensywny, w pudełku jeszcze jako tako, ale na skórze zniknął zupełnie. zrezygnowana otworzyłam więc czekoladowy suflet i.... od razu po otwarciu pudełka poczułam tą cudowną woń budyniu czekoladowego... zapach mojego dzieciństwa :) na skórze co prawda nie utrzymuje się zbyt długo, ale radość przy rozsmarowywaniu jest przeogromna!


pomadki N.Y.C. #308 retro red i #401B caramel
nie będę ukrywać, że wzięłam te szminki tylko ze względu na ceny ok. 3zł/sztukę. stwierdziłam, że czerwień zawsze mi się przyda, szczególnie, że jest intensywnie krwista. można ją fajnie stopniować - albo nałożyć dosłownie odrobinę na wargę i rozetrzeć palcem - uzyskujemy subtelnie malinowe usta, albo nałożyć "grubo", kolor jest bardzo kryjący i matowy - tak jak lubię. niestety nie utrzymuję się zbyt długo na ustach. za to drugi odcień wzięłam tylko dlatego, że takiego nie miałam. ale utwierdziłam się w przekonaniu, że w brązach na ustach mi nie do twarzy :) ale przyda się do pracy!

szampon i odżywka biosilk silk therapy
za 4zł i 5,50zł można kupić miniaturki tych produktów po 50ml. dla mnie jest to fajna sprawa, bo wciąż szukam idealnej odżywki do włosów. moje włosy są dość problemowe po kilkuletnim rozjaśnianiu i mam z nimi katastrofalny problem - otóż nie chcą się rozczesywać :) na dziś dzień istniał jeden produkt, który sobie z nimi radził - jest to odżywka dołączana do farb l'oreal recital preference, niestety w ilości na 5 aplikacji niedostępna w pełnowymiarowej opcji do kupienia. muszę powiedzieć, że po wypróbowaniu szamponu i odżywki biosilk moje włosy nie dość, że się rozczesują po umyciu, to także można je przeczesywać w ciągu dnia! produkty te sprawiają, że włosy się nie plączą i są miłe w dotyku. oczywiście końcówki "traktuję" jedwabiem też tej firmy. gdy skończą mi się miniaturki, już wiem, że warto wydać te kilkadziesiąt zł na duże opakowania :)

kredka automatyczna ruby rose silk kohl kolor czarny
miałam już kiedyś ten liner więc kupowałam produkt sprawdzony. miękka, nie rozmazuje się (ogólnie nie mam z tym problemu, także nie wiem jak będzie się sprawdzać u innych), wydajna. jest naprawdę czarna a nie jak niektóre tanie kredki szara. ta kosztowała mnie całe 2zł :)

eyeliner ruby rose liquid eyeliner waterproof kolor czarny
co prawda wodoodporny to on nie jest... ;) ale zgodnie z obietnicą nie rozmazuje się na oczach. taką kreskę, jaką zrobiłam rano, mam też wieczorem. wszystko dlatego, że tworzy na oku jakby "gumową" warstwę. za cenę 4zł bardzo polecam. w dodatku aplikator jest gąbeczką a nie pędzelkiem, przez co jest precyzyjny - szczególnie polecam początkującym :)

sypki cień collection 2000 dazzle me! #18 inky
ładny odcień, przygaszonego granatu połączonego z grafitem. do tego delikatne drobinki. idealny na wieczorowy makijaż. w zależności od ilości nałożonych warstw można uzyskać różne stopnie nasycenia. nie jest zbyt trwały, ale tego można się było spodziewać za 2zł :) choć w połączeniu z bazą do cieni i fixerem myślę, że da radę przetrwać całonocną zabawę.

z moich szybkich obliczeń widzę, że za to wszystko zapłaciłam ok. 40zł. dokupiłam jeszcze kilka innych rzeczy, ale na razie nie mogę zdradzić, jakich :) dowiecie się po 7 czerwca, także zaglądajcie! 

a czy Wy często kupujecie kosmetyki na allegro i czy macie swoich ulubionych sprzedających? :>

piątek, 10 maja 2013

w stronę słońca

spodnie w dzisiejszej stylizacji mają swoją premierę drugiego życia :) po byciu zwykłymi czarnymi spodniami stały się marmurkowymi spodniami :)
spodnie były takie zwykłe, z czarnego denimu z prostymi nogawkami, takie, o, nudne i banalne. w dodatku strasznie denerwujące, bo obłaziły niemiłosiernie.
tak więc potraktowałam je domestosem :D zrobiły się wspaniałe, rudo-brązowe marmurkowe zacieki. dalej obłażą, ale teraz tego przynajmniej aż tak mocno nie widać.
w tej stylizacji są jeszcze w pół-stadium metamorfozy, bo w tym momencie mają już zwężone nogawki wykończone zamkami. zastanawiam się także nad dodaniem kilku ćwieków. w następnej stylizacji pokażę efekt końcowy :)

dobrałam do nich czarną bokserkę z ćwiekami oraz asymetryczną koszulę o wzorze wężowej skórki w kolorze khaki. całość przybrała więc dość militarny charakter. żeby trochę przełamać te bure kolory dodałam moją cudowną aktówkę w intensywnym musztardowym odcieniu, a także beżowe lordsy ozdobione po całości dżetami. okulary dopasowałam kolorystycznie do torby, lubię je bardzo bardzo, szczególnie dlatego, że znalazłam je jakiś czas temu w piwnicy i okazało się, że należały do mojej mamy w czasach jej młodości. real vintage! <3



 bokserka kappahl, koszula hollymoda, spodnie handmade h&m, lordsy river island, torba prezent z turcji, okulary vintage

ahh kocham niebo z tych zdjęć!
co myślicie o tej stylizacji no i przede wszystkich o moich spodniach handmade? :)



poniedziałek, 6 maja 2013

ah te konkursy :)

dzisiaj taki pozytywny dzień, więc stwierdziłam: a nóż mi się poszczęści i coś wygram :)
biorę więc udział w kilku konkursach, na które Was serdecznie zapraszam, jak nie mnie to może komuś innemu się poszczęści :)

1. lakiery ORLY na blogu Marta Figluje

2. lokówko-suszarka MESCO na blogu Nie kupuj kota w worku

3. paleta 120 cieni na blogu Magazyn Prestiż





czwartek, 2 maja 2013

turkusowa spódniczka mgielka DiY


rozmyślałam dzisiaj co tu ubrać na urodziny mojej chrześniaczki i nie miałam żadnego pomysłu, więc pomyślałam, że sobie uszyję spódniczkę :) tak też zrobiłam, zasiadłam do maszyny i za godzinę była gotowa!
spódnica jest asymetryczna - w zależności jak ją ubiorę mam albo dłuższe boki albo przód i tył. fajna alternatywa dla spódnic z trenem, poza tym moje kolana nie należą na najpiękniejszych więc dłuższy przód je trochę zasłoni, a jednocześnie nogi nie będą schowane :) 
uszyłam ją z turkusowego materiału mgiełki.
myślę, że się nadaje na majowe przyjęcie w ogrodzie :)